Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Śmieszne opowiadania...
Śmieszne opowiadania...

„Był sobie dzień...”

Kiedyś był sobie ładny, ciepły, pochmurny zimowy noc. Okazało się, że to był dzień. Lało jak zebra, przepraszam z cebra, a więc poszedłem zrywać uschłe |-:kwiatki na wodospadzie. Poszedłem na bunkier i to był poligon i się potknąłem o mur, i kamień spadł mi na włosa i powiedziałem „Ałłłłłłłłłłłłłłłł” i okazało się, że to był meteoryt i mnie zmiażdżyło i było buum i dinożarły wyginęły i było fajnie;-)
Przyszedł tajfun i był tam kotek i go widziałem i zadrapał i była powódź i złowiłem Leszcza i full wypas:-/
A więc, impreza była denna i się ucieszyłem, bo, graliśmy w darta i zgubiłem kapelusz i była trzecia wojna watowa. Wtedy Franek Dolas wpełznął pod sofę i się ukrył, i uciekł... |-:
I byk go gonił i się potknął i wpadł do kanału i zaliczył glebę w powietrzu i poszedł do cyrku.:->
I tam dorwali go Hitlerowcy i okazało się, że Hitler się zranił i wziął wacik. I Franek uciekł przez środek sali i go nie zauważyli, bo na nich gwizdnął. I rynna się udała, bo ścieka żywicą, kaktus urósł na nosie i podnieta (-;
I był kubek pełen soli i wacik z wojny. I udało mu się uciec, bo wyszedł strychem przez suterynę, która była cienka jak szafa nad sufitem, który jest pod strychem i spadła cegłówka i piesek i Plask! I Trask! I zaciecha, bo dom, który stoi.
I Franek Dolas uciekał dalej i wdepł w bobek dinozaura.
Kiedy się okazało, że to pterodaktyl to nacieszył, bo to kupa.:---]

System of a down